poniedziałek, 25 sierpnia 2014

PROLOG

  


   Jak każdego, piątkowego wieczoru w jednym z dortmundzkich klubów pojawiła się szczupła, niezwykle atrakcyjna brunetka. Nie miała na sobie nic szczególnego; czarna sukienka, sięgająca do połowy ud idealnie przylegała do jej ciała, a na koronkowe pół rękawki opadały kosmyki brązowych włosów. Mimo to, od razu zwróciła na siebie uwagę części męskiego towarzystwa. Westchnęła cichutko, zajmując wolne miejsce przy barze, uśmiechając się przyjaźnie do barmana.
   W Kultfabrik bywała regularnie, co tydzień od kilku lat. Była to idealna odskocznia od tygodniowego siedzenia za biurkiem i aprobowanie przez szefa jej ciała w czarnej mini i białej koszuli, z obowiązkowo rozpiętymi dwoma guzikami pod szyją. Tutaj mogła poszaleć przy dobrej muzyce, zapodanej przez DJ' a Marcusa, a później poznać atrakcyjnego i przeze wszystkim, zamożnego mężczyznę, z którym rozstawała się dopiero w południe następnego dnia. Każde jej przybycie do klubu kończyło się w ten sam sposób, jednak dzisiaj zaskoczyła wielu adoratorów. Odsyłała po kolei z kwitkiem chętnego chłopaka do postawienia jej drogiego drinka, wyciągnięcia jej na zatłoczony parkiet lub proponującego wycieczkę do jego własnego domu. Co się z nią działo?
- Katrin - z zamyślenia wyrwał ją łagodny głos jednego z pracowników dyskoteki.
Z Jakobem znała się dość długo, jak na tak beznadziejny układ, jaki łączył ją z klubem. Zazwyczaj wszystko działo się w przeciągu godziny, gdzie potem znikała za drzwiami wyjściowymi wraz z jakimś biznesmenem. Ale tego barmana zdołała dobrze poznać, choć nigdy nie spędzili ze sobą nocy. Zabawne. Uważała kogoś za kolegę, nie mając z nim żadnego powiązania emocjonalnego. W jej przypadku było to nie do pomyślenia, a jednak! Uniosła zrezygnowana głowę ku górze, podpierając się na rękach. Zielone tęczówki chłopaka patrzyły na nią ze współczuciem, ale i lekkim rozbawieniem. Jakob nie był wysoki - w szpilkach przewyższała go o pół głowy, a kolor jego oczu wspaniale podkreślały czarne włosy; lekko podstrzyżone po bokach. Był świetnym facetem, ale tylko do rozmów.
- Cześć, Jakob - uśmiechnęła się z wymuszeniem, przechylając głowę lekko w prawą stronę. Tak, jakby z tego profilu chłopak wyglądał jeszcze lepiej.
- Czego się napijesz? - zapytał.
Brunetka uniosła wzrok nad barmana i zaczęła wodzić po zawartości jednej z półek. Tysiące rodzajów wódek, piw, win czy innego rodzaju alkoholu. Jednak Katrina na nic nie miała ochoty.
- Zaskocz mnie - cmoknęła zadowolona, widząc jak pracownik klubu sięga po odpowiednią szklankę do drinków. Wyprostowała się na taborecie obitym bordową skórą, opierając ręce na blacie i z zainteresowaniem obserwowała.
- Proszę - postawił przed nią gotowy napój, którego barwa wywołała szeroki uśmiech na ustach dziewczyny. Wszystkie kolory tęczy wesoło mieszały się ze sobą za szkłem, tworząc piorunujący efekt. Podziękowała Jakobowi i dzierżąc kieliszek w dłoni, obróciła się w stronę parkietu.
   Tłum ludzi poruszał się w rytm elektrycznych bitów muzyki. Niektóre kobiety bawiły się same w swoim towarzystwie, inne wiły się wokół ciał mężczyzn, a jeszcze kolejne były otoczone przez kilku na raz. W lewym rogu klubu na sofach całowały się pary, gdzieś dalej ktoś ciągnął niską blondynkę w stronę toalet, a co chwilę ktoś wychodził lub wchodził do środka. To było nocne życie Dortmundu. Katrin wróciła do poprzedniej pozycji, dopijając drinka i postawiła szklankę przed znajomym, aby uregulować rachunek. Dzisiaj nie miała ochoty na zabawę i polowanie. Marzyła aby jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu i zasnąć w swoim łóżku.
- Dzięki - rzuciła beznamiętnie. - Ile jestem Ci winna? - zapytała, szukając w kopertówce kilku drobnych.
- Dziesięć euro - odparł, równie spokojnie.
- Dziewięć... - jęknęła, grzebiąc w torebce. Zaczynała żałować, że jednak nie wyszukała jakiegoś sponsora na dzisiejsze spożywanie alkoholu.
- Ja zapłacę - usłyszała pewny, męski głos. Momentalnie odetchnęła z ulgą, wrzucając z powrotem swoje monety na dno torebki, ale znacznie szybciej rozpoznała głos osoby stojącej obok niej. Z zaskoczeniem uniosła na niego wzrok, a później westchnęła.
- Nie mam ochoty się z tobą pieprzyć - ostrzegła go. Zgrabnie zeskoczyła z taboretu, poprawiła dół sukienki i pewnym krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Przekraczając próg klubu uśmiechnęła się delikatnie do ochroniarza, który szybko odwzajemnił jej gest. Odeszła kawałek, gdy nagle ktoś szarpnął ją za ramię i poprowadził w stronę czarnego Audi R8.
- Chyba mówiłam Ci, Reus, że nie mam ochoty się pieprzyć- syknęła, wyrywając swoją rękę z jego uścisku.
   Marco Reus był piłkarzem tutejszego klubu i niestety, dla Katrin, nie był jej obcy. Mieli okazję spędzić ze sobą nie jedną noc. Po pewnym czasie brunetka nawet śmiała stwierdzić, że była zakochana w sportowcu, ale jednak to nie było to. Żadne z nich nie szukało miłości. Około pół roku temu ich układ "należysz tylko do mnie, Katrina" zakończył się. Dziewczyna wróciła do monotonnego, piątkowego życia. Nie przypuszczała, że blondyn znów stanie na jej drodze, aż do tego wieczoru.
- Nie przyszedłem po to - wyznał, otwierając drzwi od strony pasażera. - Ale jeżeli bardzo chcesz, to chętnie zabiorę cię do mojej sypialni - uśmiechnął się łobuzersko. Katrina skrzyżowała ręce na piersi i przewróciła teatralnie oczami.
- Nawet gdybyś był ostatnim samcem na ziemi, nie poszłabym tam z tobą - fuknęła.
- Au, zabolało - skrzywił się, by później parsknąć śmiechem. - Wsiadaj, podrzucę Cię.
Do darmowego transportu zawsze była nastawiona na tak. Kokieteryjnie zakręciła się obok Reusa i zajęła miejsce w samochodzie. Piłkarz obszedł auto i usiadł za kierownicą. Obdarzył ją przelotnym spojrzeniem i odpalił silnik, który donośnie warknął po czym samochód wytoczył się na drogę.
- Więc nie chcesz mnie przelecieć? - upewniła się.
- Nie dzisiaj - przyznał, nie odrywając wzroku od szosy. - Mam sprawę.
Po jego słowach odetchnęła z ulgą i wygodniej ułożyła się w fotelu. Marco Reus nie chciał jej w swoim łóżku. Czy ona była zawiedziona? Prawdopodobnie. Lubiała być jego własnością. 
- Mamy nowego kolegę w klubie - zaczął, a Katrina popatrzyła na niego zdziwiona. - Wiesz, wiernie czeka na swoją pierwszą miłość - zaśmiał się.
Reiser powoli połączyła fakty. Sprawa Reusa do niej, brak chęci na seks i nowy kolega w klubie.
- Jak mniemam, prawiczek? - nie zdążyła zapanować nad słowami, które nagle wyleciały z jej ust.
- Otóż to, skarbie. Trzeba go uwieść.
- W czym ci on przeszkadza? - zaciekawiła się.
- Jest dobrym kompanem, ale z tą swoją czystością psuje mi wzięcie - prychnął niezadowolony Marco.
- Mi tam to nie przeszkadza - wzruszyła ramionami, spoglądając za okno.
Znaleźli się w cichej części Dortmundu, po drugiej stronie miasta. Piłkarz zatrzymał auto na przeciw niewielkiego domu, który należał niegdyś do rodziców brunetki. Ciemnozielone ogrodzenie, niewielkie podwórko z kamienną dróżką ku drzwiom, i dwupiętrowe mieszkanie. Ot, jej królestwo.
- Nasz układ zakończył się pół roku temu, Katrina - przypomniał dziewczynie, odwracając się w jej stronę.
- Wiem - pisnęła, zupełnie tego nie świadoma.
- Obiecywaliśmy sobie zero zobowiązań. Chyba się we mnie nie zakochałaś? - zapytał, z lekkim rozbawieniem. Jednak widząc minę kobiety, zamilkł.
- Oczywiście, że nie - krzyknęła. - Zadzwonię - dodała, po czym chwyciła za klamkę.
   Nie była w stanie przyznać co nią kierowało. Po prostu poczuła wewnątrz siebie taką potrzebę. Odwróciła się gwałtownie w stronę Reusa i pozbywając się z głowy wszelkich myśli i wątpliwości, zachłannie wpiła się w jego wargi. Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Marco wplątał palce w jej ciemnobrązowe włosy i przyciągnął do siebie, łapczywie pragnąć jej ust. Obydwoje bardzo za sobą tęsknili, choć nigdy nie łączyło ich nic, poza wspólnym zaspokajaniem się. Gdy dotarło to do Kat, natychmiast oderwała się od piłkarza i wychodząc pospiesznie z auta, pobiegła do domu. Dopiero gdy zatrzasnęła za sobą dębowe drzwi i przekręciła klucz w zamku, oparła się o nie i próbowała unormować oddech. Czy uczucie, którego nie chciała dopuścić do siebie, będąc w układzie z Reusem - wróciło ze zdwojoną siłą?



"Jesteś jak pasja, uzależniasz... dajesz przyjemność i chcę się Ciebie więcej."


7 komentarzy:

  1. Nie sądziłam,że na Tumblr można znaleźć coś tak ciekawego! Uwielbiam historię z takim "charakterem" ;) Twój styl pisania jest idealny i od razu mnie wciągnął. Końcówka rozdziału - WOW! Już jestem ich kibicem,chociaż zobaczymy jaki udział w tym będzie miał Erik. Tak czy inaczej zostaje do końca! Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, czekam na kolejny. PozdrawiaM :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie się zapowiada. Czekam na pierwszy rozdział i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejuniu! Uwilebiam takie opowiadania!
    Takie w którym główni bohaterzy nie do końca są tacy idealni.
    Widzę, że prolog już dość dawno dodany wiec błagam pisz, pisz szybko 1! :)
    Czekam na nn<3
    Tymczasem zapraszam do siebie na nowy blog. Dodałam juz prolog:

    Usłyszał tylko huk zamykanych drzwi i gdy już spojrzał za siebie to nikogo nie było. Odeszła. To nie była chwilowa wymiana słów jak w zwykłym normalnym związku. To już był koniec, definitywny koniec. Brunet sam do tego doprowadził. Wierzył głęboko w to, że dobrze czyni lecz czy sam nie był zbyt zazdrosny i zbyt uległy wpływom innych ludzi? Czy nie został zaślepiony przez anonimowo wirtualne człowieczeństwo które jest pełne zazdrości i obraża inne osoby, które są rozpoznawalne? Ktoś w tej historii zwyczajnie się pogubił. Kto? To się jeszcze okaże.

    http://zakazany-romans.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny? Czekam!! :))

    OdpowiedzUsuń
  6. No powiem Ci, że zaczynasz bardzo mocnym wejściem! Jestem pod wielkim wrażeniem. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z Twoją twórczością, więc nie mam jak porównać, ale muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Będę śledzić następne rozdziały :)
    Pozdrawiam i zostawiam link w spamie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Prolog jest świetny,także bardzo proszę o rozdział pierwszy.:)pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy